Już wiele razy wspominałam, że słodkości to moja największa słabość. Jednocześnie ćwiczę silną wolę i nie daje się pokusie, przynajmniej nie tak często 😉 Mimo to, od czasu do czasu pozwalam sobie na chwilę słabości, ale za to jakiej przyjemności, kiedy mogę uraczyć kupki smakowe słodką nutą. W dodatku, każda wizyta moich znajomych mobilizuje mnie do upieczenia jakiegoś ciasta. Sama nie jestem w stanie zjeść całej blachy lub skończyłoby się to tragicznie, nie pomogłaby już nawet siłownia. We wszystkim trzeba znać umiar, dlatego piekarzę tylko, gdy mogę się z kimś podzielić. A nie ma nic wspanialszego niż zadowolone miny moich gości, zajadających się przygotowanymi przeze mnie, smakołykami. Rozpiera mnie wtedy duma i motywuje to do dalszej pracy. Fajnie jest móc komuś sprawić przyjemność, a człowiek najedzony to człowiek spełniony. Można zatem stwierdzić, że uszczęśliwiam ludzi. Taka jest też moja misja. I nie jest to „mission impossible”. Jak widać można robić małe gesty, by świat był lepszy i pełen optymizmu. Może ktoś to kiedyś doceni, ale nie ma co liczyć na wdzięczność, tylko trzeba to robić z dobroci swego serducha, bo dobro zawsze wraca.
Zatem dla moich kochanych przyjaciółek stworzyłam takie pyszne korzenne ciasto z jabłkami i włoskimi orzechami. Nie zapominając o idei slow food’u i zdrowego odżywiania, wybrałam mąkę orkiszową. Już wiele razy ją przetestowałam i za każdym razem ciasto wychodzi bardzo pulchne. Miód dodaje fajnego akcentu, a przyprawy wypełniają dom niesamowitym aromatem. Takie ciasta to ja lubię 😉
Przygotuj:
- 3 małe lub 2 duże jajka
- 2 łyżki miodu
- 50 masła lub oleju kokosowego
- 1 i 3/4 szkl. mąki orkiszowej
- 3/4 szkl. jogurtu greckiego
- 1/2 szkl. cukru trzcinowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 nieduże jabłka
- ok. 150 g orzechów włoskich
Do dzieła:
Masło lub olej kokosowy rozpuść, a następnie ostudź. Jajka ubij z cukrem. Dodaj miód i rozpuszczone masło (olej). Dalej ubijaj, dodając stopniowo jogurt. W osobnej misce przesiej mąkę z proszkiem do pieczenia. Suche składniki dosypuj partiami do masy, cały czas ubijając do uzyskania gładkiej konsystencji. Jabłka obierz ze skórki. Jedno zetrzyj na tarce o grubych oczkach, drugie pokrój w księżyce. Starte jabłko dodaj do masy wraz z rozdrobnionymi orzechami. Całość przełóż do tortownicy (u mnie o średnicy 22 cm). Jak zrobisz w większej nic się nie dzieje, ciasto będzie po prostu trochę niższe. Na wierzch poukładaj półplasterki jabłek. Piecz około 50 min. Najlepiej sprawdzać patyczkiem, czy środek jest już upieczony (jeśli patyczek będzie suchy oznacza, że ciasto jest gotowe). To cała filozofia. Jak widać wcale nie jest to czasochłonne, a radość konsumowania będzie znacznie dłuższa 🙂
Ciasto wyrosło, aż ponad moje oczekiwania. Jeśli widzicie, że góra zaczyna się za mocno rumienić, a środek pozostaje niedopieczony, radzę przykryć folią aluminiową. Nie chcemy mieć przecież zakalca, albo surowej masy wewnątrz. Dodatek startych jabłek sprawia, że placek jest lekko wilgotny, a i chrupki za sprawą pojawiających się niekiedy orzechów. Radzę uważać na łupinki, szczególnie jeśli samemu obiera się orzechy. Mimo staranności już nie raz, przez niedopatrzenie, zdarzyło mi się natrafić na taką niespodziankę. No i był to twardy orzech do zgryzienia, nie powiem, zęby mogą ucierpieć, ale dzieje się to sporadycznie. Mimo to, orzechy to samo zdrowie i nie ma co się ich wystrzegać. Cenne składniki, które dostarczają pomogą nam zadbać także o kondycję naszej skóry, włosów i paznokci. Jak dużo korzyści w takich małych orzeszkach. Warto je dodawać np. do ciasta, by i ono nabrało prozdrowotnych właściwości.